Po przeczytaniu pytań referendalnych powstaje wątpliwość czy tak postawione pytania łamią ciszę wyborczą.
Pytania zadawane w referendum są tendencyjne. Nie ma mowy o sprzedaży spółek państwowych, tylko o ich „wyprzedaży” – określenie pejoratywne i nieprecyzyjne. Czy chodzi po prostu o sprzedaż, czy o tanią sprzedaż – nie wiadomo. Nie ma mowy o relokacji uchodźców tak w ogóle, tylko o relokacji do Polski tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki. A przecież relokacja może polegać (jest to prawdopodobne) na wysyłaniu Rosjan z Polski do innych krajów unijnych, jeśli pojawi się u nas duża fala uchodźców z Rosji.
Mamy więc taką sytuację: wyborca, obok karty do głosowania w wyborach, otrzyma kartę do głosowania w referendum, czyli dokument propagandowy, który w tendencyjny sposób przedstawia pewne problemy społeczne – a więc w sumie dokument propagandowy.
Ten fakt jest naruszeniem prawa. Wybory, w których każdy wyborca wraz z kartą do głosowania dostaje rządowy dokument propagandowy, to nie są wolne ani równe wybory.