Protesty wyborcze: termin we wtorek

Protesty wyborcze można składać do 22 października, czyli w 7-dniowym terminie od ogłoszenia wyników wyborów w Dzienniku Ustaw – a to nastąpiło 15 października (wyniki wyborów do Sejmu; wyniki wyborów do Senatu).

Kto będzie to rozstrzygać?

Rozstrzyganie protestów wyborczych i stwierdzanie ważności (lub nieważności) wyborów do Sejmu i do Senatu należy do właściwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Jest to izba PiSowska. Została utworzona w drodze ustawy z 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym – jednej ustaw, które upolityczniały Sąd Najwyższy. Wszyscy jej sędziowie zostali mianowani przez neo-KRS – a więc można mieć poważne obawy, że chodzą na  pasku obecnej władzy.

W jakich sprawach można składać protesty?

Tu opisuję, w jakich sprawach możemy składać protesty. W następnym rozdziale opisuję, po co.

Poszczególne lokalne naruszenia prawa

Możemy składać protesty w sprawie lokalnych naruszeń prawa w konkretnym miejscu, np.

  • w jednym z lokali wyborczych komisja obwodowa wydała wyborcom 33 nieopieczętowane karty do głosowania;
  • niezgodnośc wyników opublikowanych przez PKW z protokołem z obwodu głosowania (jeśli są takie przypadki);
  • liczenie głosów przez komisję obwodową z podziałem na zespoły; naruszanie tajności głosowania, na które komisja obwodowa nie reaguje;
  • naruszenia tajności głosowania w konkretnym lokalu.

Niektóre z takich protestów mają moim zdaniem realną szansę na uwzględnienie. Myślę (intuicyjnie), że większe szanse miałby protest uzasadniony brakiem pieczątki na kartach wyborczych niz protest uzasadniony podziałem komisji na zespoły lub brakiem tajności – bo pieczątki muszą się zgadzać. Jeśli protest będzie uzasadniony niezgodnością opublikowanych wyników z protokołem z obwodu, to zapewne Sąd Najwyższy obejrzy protokół.

Istnieje niestety duże ryzyko, że uwzględnienie protestu nie da żadnych konkretnych efektów: Sąd Najwyższy ocenia nie tylko istnienie nieprawidłowości (słuszność protestu), ale także ich wpływ na wynik wyborów. Jeśli uzna, że nieprawidłowosci są bez znaczenia dla wyników, to protest będzie uwzględniony (uznany za słuszny), ale nic nie będzie z tego wynikać. W przeciwnym razie pewne czynności (liczenie głosów albo nawet głosowanie czy zgłaszanie kandydatur) zostaną unieważnione – i wtedy będziemy mieli do czynienia z rzeczywistym sukcesem protestu.

Tu wsyzstko zależy przede wszystkim od tego, jak mała liczba głosów zdecydowała o wyniku wyborów w okręgu, ale także od widzimisię sędziów. Ta „mała liczba”, to może być np. różnica głosów między kandydatami z tej samej listy (ktoś wszedł do Sejmu mając 4005 głosów, a ktoś inny, z tej samej listy, nie wszedł mając 4000) albo fakt, że gdyby pewna lista miała o 5 głosów więcej, to otrzymałaby o jeden mandat więcej.

W okręgach 19 (Warszawa) i 13 (Kraków i najbliższe powiaty) trzeba by zmienić liczbę głosów na jakiegoś kandydata lub na jakąś liste o ponad 100, żeby zmienić wynik wyborów. Dlatego portest oparty na fakcie, że w dwóch lakolach wyborczych w Warszawie było łącznie 43 nieważnych kart karty, prawdopodobnie nie doprowadzi do unieważnienia jakichkolwiek czynności.

Jak jest w innych okręgach? Nie liczyłem. Oto, jak należy to liczyć:

Zmagania między listami: zasada przydzielania mandatów jest następująca: liczą się tylko listy, które przekroczyły próg ogólnopolski, oraz mniejszość niemiecka (Opole). Każda z tych list otrzymała w danym okręgu jakąś liczbę głosów, nazwijmy te liczby M1, M2, M3, M4, M5. Na tej podstawie każda lista otrzymała jakąś liczbę mandatów, nazwijmy te liczby K1, K2, K3, K4, K5.

Jak sprawdzić, czy każda lista otrzymała włąciwą (zgodnie z prawem, czyli z regułą d’Hondta) liczbę mandatów? Otóż liczby mandatów są własciwe wtedy i tylko wtedy, gdy każda z pięciu liczb

  • M1/K1, M2/K2, M3/K3, M4/K4, M5/K5

jest większa niż każda z następujących pięciu liczb

  • M1/(K1+1), M2/(K2+1), M3/(K3+1), M4/(K4+1), M5/(K5+1)

Gdyby było inaczej, tzn. gdyby którakolwiek liczba z drugiej grupy była większa niz którakolwiek liczba z pierwszej grupy, to by znaczyło że mandaty przyznano niezgodnie z wynikiem głosowania (np. M4/(K4+1) > M2/K2 oznaczałoby, że liście numer 4 przyznano o jedne mandat za mało, a liście numer 2 o jeden za dużo).

Powyższy warunek pozwala na łatwe ustalenie, jaka liczba głosów byłaby potrzebna, by zmienić liczby mandatów przypadające poszczególnym listom.

Na przykład w okręgu 19 mamy tak:

lista KO PiS SLD Konfed. PSL
M 458 611 301 624 186 453 68 041 52 754
K 9 6 3 1 1
M/K 50956.78 50270.67 62151.00 68041.00 52754.00
M/(K+1) 45861.10 43089.14 46613.25 34020.50 26377.00

W tym przykładzie najmniejsza z liczb M/K, to 50270.67, a największa z liczb M/(K+1), to 46613.25. Różnica wynosi 3657.42. Żeby zmienić rozkład mandatów między listami, potrzena byłaby liczba głosów wynosząca czterokrotność tej różnicy, czyli 14630 (czterokrotność, ponieważ porównujemy liczby głosów podzielone odpowiednio przez 6 i przez 4).

Jeśli porównamy inne liczby, a mianowicie 52754.00 (M/K dla PSL) i 46613.25 (M/(K+1) dla SLD), to uzyskujemy różnicę 6140.75. Żeby zmienić rozkład głosów między mandatami, wystarczyłoby odjąć właśnie tyle głosów liście PSL (dla PSL K=1). To pokazuje, że porównanie różnic między poszczególnymi  liczbami M/K i M/(K+1) nie jest całkiem proste: nie zawsze najmniejsza różnica decyduje. Ale idea jest jasna: jeśli znajdziemy bardzo małą różnicę (np. wynoszącą 5) między jakąś liczbą M/K a jakąś liczbą M/(K+1) w tym samym okręgu, to znaczy, że któryś z mandatów został przyznany „o włos” i najmniejsza nieścisłość przy głosowaniu i liczeniu głosów uzasadnia unieważnienie czynności. Jeśli natomiast w danym okregu różnice te są duże (tak jak w naszym przykładzie), to nawet spory błąd w liczeniu głosów (np. 300 kart nieopieczętowanych) jest bez wpływu na wynik wyborów.

Kandydaci z tej samej listy: porównujemy (na przykład na stronach PKW) w ramach tej samej listy i tego samego okręgu ostatniego, który się dostał, z pierwszym, który się nie dostał. Np.: okręg 19 Koalicja Obywatelska dostała się Fabisiak 5347 głosów, nie dostał się Potoroczyn 4742 głosy. Różnica między nimi, to 605. Tyle dodatkowych głosów potrzeba by, żeby zmienić wynik w ramach KO w okręgu 19 tak, że Potoroczyn zostałby posłem zamiast Fabisiak.

Kandydatura Marka Komorowskiego na senatora (PiS, okręg 59)

Kandydatura Marka Komorowskiego została zgłoszona w miejsce zmarłego kandydata Kornela Morawieckiego. Przepisy ustalające termin, w jakim to zgłoszenie mogło nastąpić, są źle napisane i można mieć wątpliwości co do tego, czy kandydatura ta została zgłoszona w terminie.

Ja nie napiszę ani nie podpiszę protestu w tej sprawie (innymi słowy: nie będę bronił tezy, zgodnie z którą kandydatura Marka Komorowskiego została zgłoszona nieprawidłowo). Ale niektórzy wyborcy z senackiego okręgu 59 mogą chcieć napisać taki protest.

Wyniki losowania numerów list znane z góry kandydatom PiS

Anita Sowińska (obecnie posłanka na Sejm wybrana z listy SLD w okręgu piotrkowskim) opublikowała film wskazujący, że niektórzy kandydaci PiS do Sejmu znali z góry wyniki losowania numerów list. Tę sprawę trzeba zbadać i, jeśli się potwierdzi, złożyć protest w sprawie ustawionego losowania.

Problemy systemowe

Problemy systemowe, to m.in. fakt, że tajność głosowania jest naruszana w całej Polsce na dużą skalę, że PKW wydała instrukcję, by „na oko” (bez sprawdzenia zalecanego przez ministestwo cyfryzacji) oceniać autentyczność mTożsamości wyborców (mTożsamość, to dowód tożsamosci w formie aplikacji na smartfonie), dzielenie komisji wyborczych na zespoły przy liczeniu głosów, zatłoczenie lokali wyborczych, skutkiem którego nikt nie wie, co się tam działo.

Problemy systemowe były w tych wyborach na tyle poważne, że jeśli złożone zostaną w tych sprawach protesty, które nastepnie Sąd Najwyższy rozpatrzy zgodnie ze stanem faktycznym, to wybory powinny zostać unieważnione w skali całej Polski. W rzeczywistości do unieważnienia zapewne nie dojdzie, z trzech przyczyn. Po pierwsze, udowodnienie problemów systemowych jest trudne (tajność głosowania zapewne była naruszana w 20 000 lokali wyborczych, ale nie mamy świadków ani fotografii z 20 000 lokali). Po drugie, sędziowie najprawdopodobniej będą stronniczy na korzyść stwierdzenia ważności wyborów, np. jeśli udowodnimy naruszenia tajności w 100 lokalach i wykażemy, że można to, na zasadzie praw statystycznych, ekstrapolować na całą Polskę, to sędziowie raczej przyjmą tylko fakt, że naruszano tajność w 100 lokalach (albo nawet tego faktu nie przyjmą) i nie uznają, że można to ekstrapolować. Po trzecie, sędziowie są politycznie uwikłani (wybrani przez neo-KRS), co jeszcze bardziej zwiększy ich stronniczość.

Propaganda

Protesty oparte na propagandzie uprawianej przez państwo są generalnie niedopuszczalne w świetle polskich ustaw, w szczególności art. 82 §  1 kodeksu wyborczego (nie będę tu szczegółowo opisywać sytuacji prawnej). Można twierdzić, że ich dopuszczalność wynika z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka lub z Traktatu o Unii Europejskiej, ale to jest prawnie bardz otrudne i zapewnie nie zadziała – a więc takie protesty odradzam, mimo że są słuszne.

Natomiast niedopuszczalnośc protestów uzasadnionych propagandą oznacza, że możemy złożyć wniosek o stwierdzenie naruszenia naszych praw bezpośrednio do Europejskiego Trybunału Praw człowieka (ETPCz) w Strasburgu. Termin: 6 miesięcy.

Norma reprezentacji w warszawskich okręgach 19 (Sejm) i 44 (Senat)

W wyborach senackich głosowało średnio 182 013 wyborców na okręg. W okregu 44 głosowało 558 589 osób, czyli trzy razy więcej niż ta średnia. To znaczy z gubsza, że ten okręg powinien wybierać trzech senatorów, a nie jednego (to nie jest dokładne wyliczenie, gdyz normę reprezentacji ustala się na podstawie liczby mieszkańców, a nie liczby osób, które faktycznie głosowały).

Prawa wyborców z okręgu 44 są naruszane w ten sposób, że głos każdego z nich w wyborach do Senatu jest ok. 3 razy słabszy niż średnia krajowa.

W normach międzynarodowych przyjmuje się różnice siły głosu do 20%, ale nie trzykrotność (czyli -67%). Międzynarodowe normy demokracji w ewidentny sposób zostały tu naruszone.

Przypomnijmy, że ta sytuacja wynika po części z tego, że okręg jest duży, a po części z tego, że głosy oddane za granicą są doliczane do okregu 44 i go rozwadniają. Wszystko jedno, z czego wynika: to narusza powszechnie przyjęte, międzynarodowe normy.

Jak stosować powszechnie przyjętą zasadę, zgodnie z którą liczyć nalezy mieszkańców, a nie osoby, które faktycznie głosowały? Trzeba by wliczyć wszystkie osoby zamieszkałe za granicą, a mające prawa wyborcze. Takich osób jest kilka milionów. A więc licząc „po mieszkańcach” zamiast „po osobach, które głosowały”, mielibyśmy efekt absolutnie ogromny: wyszłoby nam, że siła głosu wyborcy z okręgu 44 nie stanowi 1/3, tylko coś jak 1/50 tego, co byc powinno.

4. W wyborach do Sejmu głosowało 18 470 710 wyborców. Na okręg 19 (Warszawa+zagranica), z którego wybieranych jest 20 posłów, powinno więc przypadać 20/460*18 470 710 = 803074 oddanych głosów. Wtedy okręg 19 byłby na poziomie średniej krajowej, jeśli chodzi o normę reprezentacji (liczbę głosów, na które przypada jeden poseł). W rzeczywistości w tym okręgu oddano 1 381 917 głosów, czyli o 72% więcej, niż ta średnia. Jeśli Warszawa+zagranica rzeczywiscie ma być jednym okręgiem wyborczym (moim zdaniem to jest złe rozwiązanie, ale to inny temat), to okręg ten powinien wybierać o 72% więcej posłów, czyli 34 zamiast 20.

Podsumowując: Warszawa (do której wlicza się zagranica) powinna mieć o 2 senatorów więcej i o 14 posłów więcej, niż ma. To jest coś bardzo istotnego, gdyż Warszawa głosuje dużo bardziej pro-opozycyjnie niż średnia krajowa. 2 senatorów więcej dla Warszawy, to byliby dwaj senatorzy opozycyjni. Oni by zatąpili innych senatorów, który byliby PiSowscy z prawdopodobieństwem 49% – a więc średnio statystycznie, 2 dodatkowych senatorów dla Warszawy, to o jeden więcej senator opozycji i o jeden mniej senator PiS.

W Warszawie (wliczając zagranicę) PiS jest 16 punktów procentowych słabszy niż w całej Polsce. To oznacza, że 14 dodatkowych posłów dla Warszawy oznaczałoby ok. 2 posłów mniej dla PiS (to nie są dokładne wyliczenia).

Po co składać protesty

Możemy złożyć protest po to, żeby go wygrać. Powyżej wyjaśniłem, w jakich sprawach mamy szansę (choćby niewielką) na wygraną, a w jakich praktycznie nie ma szans.

Możemy złożyć protest z obowiązku sumienia: skoro zaobserwowaliśmy nieprawidłowości, to niemoralnym byłoby pozostawienie sprawy bez reakcji z naszej strony.

Możemy złożyć protest po to, żeby pokazac opinii publicznej wagę problemu (kiedy złożyłem wniosek do Parlamentu Europejskiego o unieważnienie wyboru posłów z PiS, wniosek ten był wzmiankowany na pierwszej stronie Gazety Wyborczej).

Możemy złożyć protest, aby wywrzeć nacisk na tych, którzy źle pracują. Wbrew pozorom, protest, który zostanie oddalony przez Sąd Najwyższy,  może być skuteczną formą nacisku: zanim protest zostanie oddalony, zostanie on wysłany do komisji wyborczych, których działania krytykujemy, i komisje te będą proszone przez Sąd Najwyzszy o ustosunkowanie się. Taka procedura motywuje do niełamania prawa następnym razem.

Możemy złożyć protest po to, żeby przygotować działania przed organami międzynarodowymi. Skarga do ETPCz musi być poprzedzona działaniami prawnymi w Polsce – a protest jest podstawową formą takich działań (to nie dotyczy skarg do ETPCz opartych na propagandzie państwowej – tu niedopuszczalność protestu oznacza, że możemy zwracaś się do ETPCz bezpośrednio). Jeśli chcemy zaangażować w sprawę Komisję Europejską (co zapewne byłoby bardzo trudne, ale warto próbować), to złożenie protestu nie jest obowiązkowe, ale może pomóc przez wykazanie ewentualnej złej woli władz polskich.

Trzeba jednak wiedzieć, że działania przed ETPCz i przed Komisją Europejską są bardzo trudne: ETPCz działa  bardzo wolno (często proces trwa 5 lat), natomiast Komisja Europejska nigdy jeszcze nie zajmowała się naruszeniami demokracji w ramach wyborów poszczególnych państwa członkowskich i nei wiadomo, czy będzie chciała się czyms takim zająć.

Podsumowując ten rozdział: nawet jeśli stwierdziliśmy poważne nieprawidłowości, to złożenie protestu nie jest czymś oczywistym. Zanim złożymy protest, oceniamy, jakie są szanse na osiągnięcie jakiegoś wartosciowego celu (uwzględnienie protestu przez Sąd Najwyższy, spełnienie obowiązku sumienia, pokazanie problemu wobec opinii publicznej, nacisk na tych, którzy źle pracują, przygotowanie działań międzynarodowych) i czy te szanse uzasadniają wysiłek, który włożymy w napisanie protestu.

Jak składać protesty (zostań uczniem czarnoksiężnika)

W tym rozdziale zamieszczam garść informacji na temat tego, jak protest powinien być napisany, przez kogo powinien byc podpisany itp. Ten rozdział da czytelnikowi poziom „uczeń czarnoksiężnika”, tzn. część potrzebnych wiadomości, ale zapewne za mało. Protest napisany wyłącznie na podstawie wiedzy zawartej w tym rozdziale może być wadliwy. Sugeruję, żeby każdy, kto chce napisać protest na podstawie tego wpisu, a nie ma gruntownej wiedzy prawniczej, skonsultował to prawnikiem, z Obserwatorium Wyborczym lub z innymi osobami w celu uniknięcia błędów.

Kto może złożyć protest w jakiej sprawie

To, co tu opisuję, wynika z art. 82 kodeksu wyborczego.

Protest można złożyć przeciwko ważności wyborów w konkretnym okręgu lub przeciwko ważności wyboru konkretnej osoby. Ta zasada dotyczy zarówno wyborów do Sejmu, jak i wyborów do Senatu, ale należy pamiętać, że wybory do Sejmu, to co innego, niż wybory do Senatu, w szczególności są inne okręgi; w proteście wyraźnie zaznaczamy, które wybory chcemy unieważnić (można żądać unieważnienia obu rodzejów wyborów, ale trzeba to wyraźnie zaznaczyć).

Uprawniony do złożenia takiego protestu jest „wyborca, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania na obszarze danego okręgu wyborczego” (art. 82 § 3). Tak więc jeśli ktoś (np. Obserwatorium Wyborcze) odnotował naruszenia prawa w wielu okręgach, to nie może zrobić jednego zbiorczego protestu opartego na tych naruszeniach: trzeba robić oddzielny protest dla każdego okręgu, podpisany przez wyborcę z tego okręgu. O tym, w sprawie którego okręgu dany wyborca może protestować, decydują spisy wyborców w obwodach, a nie miejsce zamieszkania: jeśli wyborca mieszkia w okręgu A, a głosował w okręgu B (np. dzięki zaświadczeniu o prawie do głosowania), to może składać protesty w okręgu B, natomiast nie może w A. Wyborca, który wziął zaświadczenie o prawie do głosowania, ale go nie wykorzystał, chyba w ogóle nie może złożyc protestu, gdyż w dniu głosowania nie był w spisie wyborców w żadnym okręgu.

Możliwe jest też złożenie protestu przeciwko ważności wyborów w całości. Taki protest może być złozony przed dowolnego wyborcę, ale tylko z powodu przestępstwa przeciwko wyborom określonego w rozdziale XXXI kodeksu karnego lub „naruszenia przez właściwy organ wyborczy przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników”. Tu wyraźnie chodzi o sytuacje, w których jakieś naruszenie prawa rzutowała na to, co dzieje się w wielu okręgach. Sytuacja, w której było wiele podobnych naruszeń, wymaga oddizelnych protestów w poszczególnych okręgach, nawet jeśli są to bardzo podbne sytuacje.

Co protest musi zawierać

Autor protestu musi wyjaśnić, że jest wyborcą figurującym w spisie wyborców określonego obwodu głosowania. Ja podaję PESEL, aby ułatwić sprawdzenie tego, chociaż nie jest to chyba obowiązkowe (a w praktyce chyba nikt nie sprawdza, czy dany wybora rzeczywiscie figuruje w spisie wyborców danego obwodu).

Wszystkie dowody muszą być załączone do protestu lub wskazane w nim (wydaje misię, choć to niepewne, że wszystkie dowody, które można załączyć, powinny być załączone; wskazywać można tylko te dowody, których z natury rzeczy nie da się załączyć, np. przesłuchania świadków).

Tu jest duża różnica między protestem wyborczym a innego rodzaju postępowaniami sądowymi: zazwyczaj w sądzie dowody można dołączać w różnych fazach postępowania; tu trzeba je załączyc do protestu (ewentualnie wskazać), a termin jest bardzo krótki.

Jeśli autor protestu podaje ades zamieszkania za granicą, to musi wskazać adres do doręczeń w Polsce.

Czy ja wam pomogę?

Spróbuję pomóc. kontakt info@ow.org.pl tel. 883 188 969 (można dzwonić również w nocy, o dowolnej porze póki termin na składanie protestów nie upłynie).